Jak w czeskim kinie, jak u Felliniego, jak u Kusturicy - a jednak zupe³nie inaczej. Ka¿de z tych skojarzeñ jest uprawnione - i ¿adne nie oddaje charakteru filmu "KSIÊGA REKORDÓW SZUTKI". Re¿yser, Aleksandr Maniæ, pe³nymi gar¶ciami czerpie z tradycji kina europejskiego, tworz±c odrêbne, wyj±tkowe dzie³o na granicy gatunków: fabu³y i dokumentu.
"KSIÊGA REKRODÓW SZUTKI" to niezwyk³y portret Szutki - ma³ego macedoñskiego miasteczka, bêd±cego najwiêkszym skupiskiem Romów na Ba³kanach. Trudno uwierzyæ, ¿e Szutka rzeczywi¶cie istnieje - zw³aszcza, ¿e to s³owo oznacza po rosyjsku "¿art".
Czym charakteryzuj± siê mieszkañcy owego miasteczka?
Upodobaniem do rywalizacji, albowiem Szutka, to równie¿ miasto rekordów. Niewa¿ne w jakiej konkurencji, wa¿ne, ¿eby byæ najlepszym: mieæ najwiêcej kaset z muzyk± tureck±, pobiæ konkurencjê w podrywaniu, w tropieniu wampirów, w hodowli gêsi wykorzystywanych do walk. W Szutce nawet dysputy religijne - chrze¶cijanie kontra muzu³manie - przyjmuj± formê konkursu.
W wywo³uj±cej chwilami zawrót g³owy podró¿y po malowniczej miejscowo¶ci poznajemy kolejne barwne charaktery: derwisza, który wie, jak siê zdematerializowaæ i przenie¶æ prosto do Ameryki, autora wielkiego s³ownika romskiego, który ju¿ nied³ugo, byæ mo¿e, bêdzie na ukoñczeniu, znachorów odczyniaj±cych uroki.
Defilada mistrzów ol¶niewa tak, ¿e wydawaæ by siê mog³o, ¿e ludzkie panopticum zebrane w Szutce spodoba³oby siê zapewne wielkiemu Federico Felliniemu - on przecie¿ przed zdjêciami urz±dza³ w Cinecitta werbunek ró¿nych dziwol±gów. A Szutka ma co¶ z jego rodzimego Rimini.